czwartek, 13 października 2016

Myśl o śmierci

Tak tu tylko wrzucę, co mam do wrzucenia, bo czasu mam straszny niedobór... Plotki głoszą, że ktoś tu bywa regularnie (czym sprawia mi dziką przyjemność, dzięki! :* ) *kłania się teatralnie* więc będę coś wrzucać raz w tygodniu, choćbym miała skonać ^^
Ah, ten tekst jest skutkiem rzuconego mi kiedyś wyzwania "100 słów". Enjoy! (lubię to słówko^^ )



Tkwię przerażony pod stołem kuchennym. Z salonu dobiegają nieludzkie wrzaski. Nagle zapada cisza. Potem słyszę odgłos kroków, zbliżających się powoli. Zakrwawiony nóż ociera się o blat stołu. Trzask drzwi. Uderzenia ciężkich butów cichną. 

Wyłażę spod stołu i biegnę do salonu. Krew. Podłoga zabarwiona czerwienią. Dwa ciała, przeraźliwie nieruchome. Krzyczeć! Ale nie krzyczę. Upadam na kolana i pełznę przez stygnącą krew. Dotkam ciepłego, osobliwie miękkiego ciała. Rozpaczliwie zaciskam pięści. Powinienem krzyczeć… 

Podnoszę wzrok. Odbicie mojej twarzy w szybie. Oczy mi błyszczą, na twarzy mam jakiś histeryczny uśmiech. 

Podrywam się, zlany potem. Łzy spływają mi po policzkach. Zaczynam krzyczeć. 

Obudziłem się. Niestety.



Podobno creepy. Nie wiem, nie znam się. Ja tu tylko piszę, od oceniania mnie są czytelnicy (może nie powinnam tego mówić pisać i poddawać się naiwnie ocenie internetów, ale hej, to internet! nikogo nie obchodzi czy chcę być oceniana, ludzie i tak to zrobią).
Dobra, bo mi wyjdzie więcej pogadanki niż tekstu właściwego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz